#ad
Data publikacji: 5 listopada 2021
Zarządzanie transportem

W jedności siła

W jedności siła

Jakie czynniki wpływają na wciąż pogłębiający się brak kierowców zawodowych i jak można temu zaradzić, pytamy Małgorzatę Kulis, dyrektor zarządzającą Volvo Trucks Polska.

Od lat borykamy się z brakiem kierowców. Skąd tak duży deficyt praktycznie w całej Europie?

W Polsce brakuje zdecydowanie najwięcej kierowców zawodowych – 124 tys., przykładowo w Niemczech jest 45–50 tys. wakatów. Jesteśmy zdecydowanie siłą napędową transportu międzynarodowego, dlatego u nas braki są tak duże. Historycznie ten zawód źle się kojarzy. Duże braki w zawodzie kierowcy wynikają również z tego, że spora część osób wykonujących go od 40 lat, dziś już odeszła lub właśnie odchodzi na emeryturę i nie ma chętnych, którzy chcieliby ich zastąpić. Przez wiele lat nie było szkół kształcących w tym kierunku, dopiero niedawno przywrócono naukę zawodu kierowcy i mechanika. W przeszłości na liczbę kierowców zawodowych wpływał też obowiązek służby wojskowej, w ramach której większość żołnierzy uczęszczała na kursy i wychodziła z wojska z uprawnieniami do prowadzenia pojazdów ciężarowych, po czym znajdowała pracę w zawodzie.

 

Podczas pandemii, jeszcze pół roku temu niektóre firmy przewozowe twierdziły, że mają listę osób oczekujących na pracę. W tej chwili nawet w tych firmach są braki. Co zmieniło się na rynku?

Na rynku przewozów mamy teraz boom. Jest spory ruch. Czy to jest trwałe zjawisko czy bańka, która zaraz pęknie? To się okaże. Moim zdaniem jesteśmy póki co beneficjentem wprowadzenia pakietu mobilności. Beneficjentem versus kraje nadbałtyckie, Rumunia czy Bułgaria. Obowiązek systematycznego powrotu do kraju pochodzenia dla przewoźników bardziej oddalonych od Niemiec będzie trudniejszy. Odnotowujemy teraz również masowy napływ do Polski firm litewskich. To jest zjawisko, które z miesiąca na miesiąc rośnie. Obecnie to już jest 500 firm i ok. 4,5 tysiąca samochodów. To też na pewno wpływa na rynek pracy. Pojawiają się dodatkowi przewoźnicy, czyli konkurencja, ale też pracodawcy.

Covid spowodował również duży wzrost masy przewozowej. Przez dłuższy czas, szczególnie w pierwszej fazie lockdownu część rynków europejskich była całkowicie zamknięta. To przewoźnicy z Europy Centralno-Wschodniej byli najbardziej aktywni w tym czasie i udało im się przejąć część zleceń. Myślę, że jest dużo czynników, które w jakiś sposób nasiliły problem. Pandemia zatrzymała też część kierowców na Ukrainie i oni już nie wrócili. Zresztą tam również zaczyna brakować ludzi do pracy w tym zawodzie. Coraz więcej pojawia się natomiast u nas kierowców z krajów bardziej od nas oddalonych, jak Filipiny czy Pakistan.

 

Czy przenoszenie się litewskich firm transportowych do Polski jest dużym zagrożeniem dla naszych przewoźników?

Dla niektórych firm na pewno. Od około 3 lat obserwujemy konsolidację polskiego rynku usług transportowych. Po poprzednim kryzysie lat 2009-2011 nastąpiło rozdrobnienie gigantów, niektóre duże firmy zbankrutowały, jak np. Rico. Dzisiaj branża się znowu konsoliduje, i tak naprawdę nie przybywa firm gigantów w Polsce, ale przybywa bardzo dużo średnich flot. One przeważnie przejmują na zasadzie świadczenia usług spedycyjnych mniejsze firmy, które w 100% jeżdżą dla jednego zleceniodawcy, albo wręcz wchłaniają całe floty poprzez przejęcie zobowiązań. Masowe rejestrowanie firm litewskich dotyczy bardzo dużych flot. Spółkę będącą w uśpieniu przez wiele lat odnowiła Girteka. Uaktywniła się Nostrada. To bardzo duże firmy, czyli ewidentnie przemyślały swoją strategię, przychodząc tutaj.

W związku z tym myślę, że może się pojawić niezdrowa konkurencja. Litwa była zagłębiem dużych firm flotowych, działających z pozycji siły, proponujących stawki dumpingowe.

 

Jak dużo kierowców po przeszkoleniu w akcji Profesjonalni Kierowcy pozostaje w zawodzie?

Szacujemy, że ¾ osób biorących udział w naszym szkoleniu pracuje zarówno u naszych klientów, jak i klientów naszej konkurencji. Niektórzy kursanci przechodzą szkolenie ponownie, doskonaląc swoje umiejętności. Niektórzy po szkoleniu pozostają w stałym kontakcie z naszymi trenerami i w razie wątpliwości proszą ich o radę.

 

Czy przy tak dużych brakach kadrowych rozważacie rozszerzenie tej akcji?

Chciałabym, żeby skala naszych szkoleń była dużo większa. Żeby to zrealizować, potrzebowalibyśmy nie 10 partnerów, a 110. Wówczas moglibyśmy mówić o olbrzymiej akcji ogólnopolskiej, odbywającej się w różnych regionach Polski, również we współpracy z naszymi klientami. Można by było to też połączyć z dniem otwartym w danej firmie transportowej, co pomogłoby w zaprezentowaniu się wzajemnie obu stronom.

 

Czy kwestia pieniędzy to jedyny problem?

To jeden z problemów, ale głównym jest brak instruktorów. My dysponujemy sześcioma trenerami szkoły jazdy. Oprócz tej akcji, prowadzimy też szkolenia komercyjne i zaplanowane z naszymi klientami. Oczywiście posiadając większe fundusze, można by było zatrudnić więcej instruktorów, ale nie miałabym nic przeciwko temu, żeby do naszej akcji przystąpili też partnerzy z konkurencji. W jedności siła. Jeżeli wspólnie możemy zrobić coś dla branży, to ja jestem na to jak najbardziej otwarta.

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Katarzyna Dziewicka

Z tej samej kategorii

Zaufali nam

Masz pytania? Skontaktuj się!

Masz pytania dotyczące branży? Nurtuje Cię jakiś temat? Masz ciekawego newsa, lub pomysł na artykuł? Chciałbyś pojawić się na łamach TRUCK Biznes? Napisz do nas a my skontaktujemy się z Tobą!

Kontakt